Nowy polski banknot. Choć w teorii niepodrabialny, może stać się ulubionym nominałem przestępców

10 lutego do obiegu wszedł nowy banknot o nominale 500 zł. Stało się tak mimo krytycznych opinii Ministerstwa Rozwoju oraz coraz większej niechęci świata zachodniego do wysokich nominałów. Bez względu na to, czy banknot 500 zł faktycznie jest nam potrzebny, bardzo szybko dla niektórych stał się okazją do łatwego zarobku.

Historyczny i niepodrabialny

Pod względem wyglądu, banknot 500 zł stanowi przedłużenie chronologicznie ułożonej serii „Władcy Polski”. Umieszczony na nim wizerunek Jana III Sobieskiego doskonale wpisuje się w swoistą opowieść o naszej historii, którą do tej pory projektant polskich banknotów – Andrzej Heidrich – przedstawił za pomocą postaci Mieszka I (10 zł), Bolesława Chrobrego (20 zł), Kazimierza Wielkiego (50 zł), Władysława Jagiełły (100 zł) oraz Zygmunta Starego (200 zł).

Pod względem wykorzystanych zabezpieczeń, nowemu banknotowi dorównuje jedynie obecne już w obiegu 200 zł. Absolutną niepodrabialność ma mu zapewnić m. in. farba zmienna optycznie nowej generacji. Zastosowanie najnowocześniejszych na świecie zabezpieczeń jest kontynuacją wprowadzonej w 2014 r. przez Narodowy Bank Polski polityki bezpieczeństwa, dzięki której liczba podrobionych banknotów już dziś wyraźnie spadła. Obecnie NBP na 1 mln. banknotów odnotowuje 4-5 sztuk fałszywych, podczas gdy w poprzednich latach liczba ta sięgała 7-10 na milion.

Dla banków, czy dla złodziei?

Zaraz po ogłoszeniu planów wprowadzenia nowego banknotu, pojawiły się protesty ze strony niektórych ekspertów. Mimo zapewnień NBP, iż wprowadzenie do obiegu 500-złotowego banknotu jest efektem głębokich analiz i że nowy nominał stanowi odpowiedź na potrzeby obywateli oraz przedsiębiorstw, podmioty odpowiedzialne za rozwój i bezpieczeństwo zaapelowały do Narodowego Banku Polskiego o zaniechanie prac nad tym projektem. Jak twierdzą ich przedstawiciele, wysokie nominały od zawsze najchętniej były wykorzystywane przez grupy przestępcze. Jak pokazują badania oraz efekty śledztw, banknoty takie główną rolę odgrywają nie w codziennych transakcjach, ale jako wygodny instrument rozliczeń w szarej strefie. Z tego też powodu zdaniem wspominanych ekspertów banknoty 500-złotowe powinny służyć wyłącznie do przeprowadzania gotówkowych rozliczeń międzybankowych i z całą pewnością nie powinny opuszczać bankowych skarbców.

Podobne opinie na temat banknotów o najwyższych nominałach słychać również na Zachodzie, gdzie stać się miały ulubionymi nominałami wszelkiej maści oszustów i terrorystów.

Tanio kupię, drogo sprzedam

Wyjątkowo niski nakład nowego banknotu (dwukrotnie mniejszy niż w przypadku najrzadszego do tej pory banknotu 20-złotowego) oraz fakt, iż przynajmniej w pierwszych latach będzie on wykorzystywany głównie jako zapas strategiczny banknotów przechowywanych przez NBP, sprawiły, że bardzo szybko stał się on przedmiotem handlu. Już w kilka dni po wprowadzeniu go do obiegu, na popularnym serwisie aukcyjnym pojawiły się pierwsze oferty sprzedaży banknotu 500-złotowego. Obecnie ceny za niego wahają się od 550 do nawet 800 zł. plus koszt przesyłki (w opcji „kup teraz” cena sięga 1 tys. zł). Wprawdzie jak na razie nie zgłosiło się tam zbyt wielu chętnych, jednak można przypuszczać, że wraz z upływem czasu (o ile nie trafi w większej ilości do wolnego obiegu) ten najrzadszy spośród obecnie używanych polskich banknotów stanie się obiektem pożądania wszystkich kolekcjonerów.